niedziela, 9 czerwca 2013

Rozdział 6

„Masz ochotę gdzieś wyjść?”

Następnego dnia obudziłam się o 9:00. Był piękny, niedzielny poranek, a słońce już od jakiegoś czasu grzało na zewnątrz. W tej chwili pożałowałam, że mam szlaban. Była tak wspaniała pogoda, że aż szkoda było marnować dzień na siedzenie w domu. Wzięłam szybki prysznic i przebrałam się w swój nieodłączny strój podczas samotnych weekendów. Zeszłam na dół w celu zjedzenia swojego pierwszego posiłku w tym dniu. Zrobiłam 2 kanapki z szynką, sałatą i ogórkiem – nic nadzwyczajnego i usiadłam w salonie przed telewizorem. Akurat leciał mój ulubiony serial. Gdy zjadłam już moje śniadanie , mama właśnie schodziła ze schodów.
- Hej mamo! – krzyknęłam do niej.
- Piękny dzień dziś mamy nieprawdaż? – odpowiedziała.
- Nawet mnie nie dobijaj… - powiedziałam ze smutkiem.
- Oh, przepraszam. Zapomniałam, że masz szlaban – odparła na co przewróciłam oczami
Przerwał nam dzwonek dochodzący z telefonu mamy. Po zakończonej rozmowie podeszła do mnie i powiedziała.
- Idę dzisiaj o 17:00 w odwiedziny do koleżanki z pracy, pewnie wrócę dopiero po 20:00. Nie zanudzisz się tu sama?
- Pewnie tak, ale niestety nic nie mogę na to poradzić…
Kiedy skończyła się emisja serialu, poszłam do swojego pokoju i zaczęłam odrabiać pracę domową. W trakcie pisania pracy na angielski, zadzwonił mój telefon. Na wyświetlaczu pojawił się numer Justin’a. Po 3 sygnałach odebrałam.

*rozmowa przez telefon*
- Halo?
- Hej! Masz ochotę gdzieś wyjść? – zapytał Jus.
- Przecież mam szlaban – westchnęłam – Czy wszyscy muszą mnie dzisiaj dobijać – powiedziałam ze złością.
- No tak, zapomniałem…  A nie dasz rady się jakoś wymknąć z domu tak, żeby twoja mama się nie dowiedziała?
- Hmm…  Moja mam idzie dzisiaj o 17:00 do jakiejś koleżanki z pracy i wróci po 20:00.
- Idealnie! – wykrzyknął Juju – To jak? Zajadę po ciebie o 17:15.
- Ok. To do zobaczenia! – powiedziałam i się rozłączyłam.

Dokończyłam lekcje, zeszłam na dół i ponownie usiadłam przed telewizorem. Zatrzymałam się na jednym kanale, gdzie akurat leciał jakiś film. Niestety nic z niego nie pamiętałam, ponieważ nie mogłam się skupić przez dzisiejsze spotkanie z Justin’em. Obejrzałam później jakiś program telewizyjny. O 16:50 przyszła mama wzięła ze sobą torebkę i kiedy już wychodziła rzuciła tylko krótkie ‘wychodzę’. Gdy usłyszałam jak drzwi zamykają się pobiegłam na górę do swojego pokoju. Założyłam wcześniej przygotowaną letnią, zwiewną, kwiecistą sukienkę, po czym poszłam do łazienki, aby zrobić lekki makijaż i rozczesać włosy. Pod koniec wzięłam małą torebkę na ramię, gdzie spakowałam telefon i jakieś pieniądze. Następnie skierowałam się do wyjścia. Po drodze zdążyłam tylko rzucić jeszcze okiem na to jak wyglądam i założyć buty na koturnie, gdy Justin zadzwonił do drzwi. Otworzyłam mu i powitałam.
- Hej. To gdzie idziemy? – uśmiechnęłam się.
- Może do lodziarni? – odwdzięczył mi się uśmiechem.
- Chętnie.
- A tak poza tym to ładnie wyglądasz – spojrzał się na mnie tym uwodzicielskim wzrokiem.
- Dziękuję – zarumieniłam się.
Gdy podeszliśmy do samochodu otworzył przede mną drzwi od strony pasażera, po czym podziękowałam mu i wsiadłam. Następnie Justin przeszedł wokół samochodu i zajął miejsce za kierownicą. Po drodze rozmawialiśmy i śmialiśmy się. Justin z łatwością potrafił wprowadzić człowieka w dobry nastrój. Podjechaliśmy pod lodziarnię i weszliśmy do środka. Zajęliśmy miejsca we wnętrzu budynku. Po 5 minutach podeszła do nas kelnerka, aby odebrać zamówienie.
- Ja poproszę ‘truskawkowy raj’ – powiedziałam.
- W takim razie 2 razy poprosimy – odparł Jus i puścił mi oko.
- Czemu mnie zaprosiłeś? –byłam ciekawa – Przecież jest tyle lepszych dziewczyn ode mnie…
- Ale za to nie są tak wyjątkowe jak ty – odparł, na co zarumieniłam się.
- Nieprawda… - spuściłam głowę.
- Czy wyglądam jakbym kłamał? – uniósł brwi.
Wtedy przyszła kelnerka z naszymi zamówieniami.
- Co robisz w wolnym czasie? – spytał Justin.
- Jeśli jest ładna pogoda to wychodzę na dwór i robię zdjęcia. Czasami też włączam muzykę i tańczę oraz śpiewam, chociaż jestem w tym kiepska. Wie o tym tylko moja rodzina, która musi to znosić no i teraz też ty – uśmiechnęłam się – A tak poza tym to nic ciekawego.
- Czuję się zaszczycony tym, że o tym wiem jako jedyny z twoich znajomych – udał dumnego, po czym dodał – Ja w wolnym czasie gram na gitarze lub perkusji i śpiewam. Czasami też wychodzę z Chaz’em, Chris’em i Ryan’em pograć w kosza lub coś w tym stylu.
- Będziesz kiedyś musiał mi pokazać jak śpiewasz – uśmiechnęłam się.
- O ile ty zaśpiewasz ze mną – odparł i wysmarował łyżką od lodów mój nos.
- Ej! – oburzyłam się i oddałam mu tym samym.
Śmialiśmy się tak kilka minut. Po czym Justin wziął chusteczkę ze stolika i wytarł lody z mojego nosa, a następnie ze swojego.
- Nigdy w życiu ci nie zaśpiewam – wypięłam język.
- Jeszcze zobaczymy – powiedział i zrobił to samo.
Spojrzałam na zegarek i gdy zobaczyłam, która jest godzina, nie mogłam uwierzyć własnym oczom. Siedzieliśmy już prawie 3 godziny i niedługo moja mama miała wracać do domu.
- Muszę już iść. Już 19:45, moja mama niedługo będzie w domu – rzuciłam pośpiesznie.
- Naprawdę? – odpowiedział wyraźnie zdziwiony Justin – Jak ten czas szybko leci.
Zawołał kelnerkę, aby przyniosła rachunek. Już chciałam wyciągnąć pieniądze, gdy Jus powiedział.
- Ja cię zaprosiłem, więc ja płacę – puścił mi oko i włożył odpowiednią sumę pieniędzy do koperty z rachunkiem.
Wyszliśmy z restauracji i wsiedliśmy do samochodu. Po 10 minutach byliśmy pod moim domem.
- To do jutra? – powiedziałam.
- Yyy… - zawahał się – Jasne – odparł niepewnie Jus.
Zamknęłam drzwi od samochodu i pospiesznie weszłam do domu. Pobiegłam do swojego pokoju i szybko się przebrałam. W momencie, gdy zeszłam na dół i usiadłam przed telewizorem, do domu weszła mama.
- Wróciłam! – krzyknęła – jak tam ci minął czas?
- Dało się wytrzymać – uśmiechnęłam się.

__________________________________________________________________
Jest kolejny! Bardzo, ale to bardzo przepraszam, że dopiero teraz, ale teraz jest poprawianie ocen i dużo sprawdzianów, a jak miałam choć trochę wolnego czasu to zazwyczaj byłam zmęczona i nie miałam weny. Jak już skończy się rok szkolny to w wakacje będę rozdziały dodawać częściej :* Mam nadzieję, że rozdział się podoba ;)

sobota, 25 maja 2013

Rozdział 5

„Boli główka?”

Obudziłam się po 10:00 z wielkim bólem głowy. Ostatnią rzecz, jaką pamiętam to jak weszłam do domu Justin’a. Nie mam zielonego pojęcia, co się ze mną później działo i jak znalazłam się w domu. Wstałam z łóżka i poszłam do łazienki, aby się odświeżyć z myślą, że może ból głowy, chociaż odrobinę ustanie. Niestety to nic nie dało. Ubrałam się w zwykłe dresy i za dużą bluzkę. Zeszłam na dół do salonu i rzuciłam się na kanapę. Po zaledwie 5 minutach leżenia usłyszałam kroki zbliżającej się mamy.
- Jessico Peterson, czy możesz mi przypomnieć, co obiecałaś przed wczorajszym wyjściem? – w jej głosie można było słyszeć wrogość.
- Tak, wiem. Miałam nie robić nic głupiego. Przepraszam, nie wiem jak to się stało. – byłam przygnębiona, sama nie mogłam uwierzyć w to, że pozwoliłam sobie tyle wypić.
- Nie wiem, co ja mam z tobą teraz począć. – powiedziała z niezadowoleniem – Jeszcze nigdy nie miałam z tobą problemu.
- Wiem, że ciebie zawiodłam i obiecuję, że już więcej to się nie powtórzy. Przyjmę swoją karę, jakakolwiek ona będzie.
- No ja myślę, że już więcej tego nie zrobisz, a w najbliższym czasie nigdzie nie wyjdziesz oprócz szkoły. Normalnie dałabym ci szlaban na 3 tygodnie, ale że to jest pierwszy raz – w tym momencie westchnęła – to dam ci 2 tygodnie.
- Ok – westchnęłam ze smutku – A masz może coś na kaca? – powiedziałam trzymając się za bolącą głowę.
- Oczywiście – poszła do kuchni i wróciła do salonu niosąc ze sobą tabletki i szklankę jakiejś dziwnej mieszaniny – Weź te tabletki i wypij to. – powiedziała podając mi szklankę.
Wzięłam ją do ręki i powąchałam, po czym skrzywiłam się ze zniesmaczenia.
- Fuuu, co to jest?
- Nieważne co to, ważne, że ci pomoże – uśmiechnęła się mama.
Wypiłam łyk, po czym ponownie się skrzywiłam. Smak miało okropny, ale zignorowałam to i wypiłam całą szklankę. Następnie połknęłam tabletki i oddałam szklankę mamie.
- A tak w ogóle to jak się znalazłam w domu? – ciągle dręczyło mnie to pytanie, więc w końcu musiałam się zapytać.
- Justin, ten chłopak, u którego byłaś na imprezie.
- Ale to niemożliwe. Myślałam, że on mnie nienawidzi i w sumie to tak jest. – powiedziałam z niedowierzaniem.
- Najwyraźniej źle myślałaś, bo wyglądał jakby jego uczucia były wręcz przeciwne. – puściła mi oczko.
- Mamo! – krzyknęłam z oburzeniem.
- A ty najwyraźniej czujesz do niego to samo – uśmiechnęła się i ponownie puściła do mnie oko.
- Wcale nie! – odwróciłam się od niej i udałam obrażoną. Wtedy zadzwonił dzwonek do drzwi.
- Założę się, że to on. – poszła otworzyć drzwi i po chwili krzyknęła do mnie – a nie mówiłam? – po czym się roześmiała.
- Dzień dobry – powiedział Justin – Hej! – tym razem skierował się do mnie.
- Dzień dobry, wejdź – uśmiechnęła się do niego.
Justin wszedł, po czym mama zamknęła drzwi i skierowała się na górę do swojej sypialni.
- Co tam? – przysiadł się obok mnie na kanapie – boli główka? – dodał i zaśmiał się.
- To nie jest śmieszne. Nie wolno śmiać się z poszkodowanego. A w dodatku przez ciebie przez 2 tygodnie mogę wychodzić z domu tylko do szkoły.
- Ja ci tyle pić nie kazałem – dla żartu pokazał język.
- Czemu akurat TY przywiozłeś mnie do domu? – zapytałam z akcentem na „ty” – przecież mnie nienawidzisz…
- Nie nienawidzę cię. Tylko ja byłem trzeźwy, a w dodatku było mi ciebie szkoda i nie chciałem, żeby coś ci się stało – nie wierzyłam mu, ale wyglądał jakby mówił prawdę.
- Dzięki – obdarzyłam go uśmiechem.
- Fajne dresy – zaśmiał się. Spojrzałam w dół i się zawstydziłam. Kompletnie zapomniałam o tym, że mam na sobie domowe ubranie.
- Skąd miałam wiedzieć, że ktoś zechce mnie dzisiaj odwiedzić? – powiedziałam oskarżającym tonem.
- I tak i tak wyglądasz ładnie – puścił do mnie oko.
- Yyy… Dzięki – zarumieniłam się.

Gadaliśmy tak jeszcze 2 godziny, po czym Justin musiał już iść. Podczas rozmowy z nim wydawał się zupełnie inny niż na co dzień w szkole. Tak jakby… był sobą? Szkoda tylko, że w szkole liczy się dla niego tylko reputacja i udaje kogoś innego niż jest.

__________________________________________________________________
Przepraszam, że tak długo nie dodawałam rozdziału. Nie wiem kiedy napiszę następny, ale postaram się jak najszybciej będę mogła :) Mam nadzieję, że się podoba chociaż za wiele się w nim nie dzieje... Ten rozdział dedykuję Oli ♥ Zapraszam na jej bloga: http://believeinyoursweetdreams.blogspot.com/ 
Czytasz = Komentuj - będzie mi miło :)

środa, 15 maja 2013

NOTKA, WAŻNE!

Hej! Wczoraj spędziłam ponad 2 godziny nad zmienianiem i ulepszaniem wyglądu bloga. Mam nadzieję, że się podoba :)

Dodałam:

* dodałam do bloga zakładki:
   - bohaterowie (niestety jeszcze nie wszystko skończone),
   - fabuła (ale możliwe, że zrezygnuję z tej zakładki),
   - kontakt, gdzie znajdują się wszystkie możliwości skontaktowania się ze mną,
   - SPAM, gdzie możecie udostępniać swoje blogi,
   - informowani, gdzie możecie zapisać się do tego, abym was informowała o nowym rozdziale,
* po prawej stronie dodałam AKTUALNOŚCI, gdzie będą informacje o tym kiedy będzie nowy rozdział, itp.
* po prawej stronie dodałam również PROŚBY i bardzo proszę o przeczytanie tego.

Zmieniłam:

* szablon,
* nagłówek,
* kolor i rodzaj czcionki,
* zdjęcie w tle zmieniłam na jednolite,
* oraz powiększyłam szerokość bloga.

To chyba wszystko :) Spędziłam nad tym naprawdę dużo czasu więc mam nadzieję, że się spodoba. Proszę was również o ocenienie wyglądu bloga pod tym postem. To dla mnie bardzo, ale to bardzo ważne. Proszę was też o komentowanie innych rozdziałów bloga, ponieważ kiedy wstawiam na bloga nowy rozdział, oczekuję jakiejkolwiek opinii - pozytywnej czy negatywnej. Nawet nie wiecie jak chociaż jedno słowo potrafi zmotywować człowieka do dalszego pisania. Dziękuję wam również za te 700 wyświetleń, chociaż bez komentarzy nie jest to wielką satysfakcją... :(


Z góry dziękuję za przeczytanie tego i czekam na wasze komentarze.

czwartek, 9 maja 2013

Rozdział 4

„Wyluzuj i zabaw się!”


Cały tydzień przebiegł normalnie. Zaprzyjaźniłam się z moją sąsiadką Ashley, która jak się okazało chodziła do tej samej szkoły. Zapoznałam ją z Alex i we trójkę spędzałyśmy przerwy. W końcu nadszedł piątek – dzień imprezy. Wstałam o 6:15 i zrobiłam to, co zwykle. Następnie ubrałam czarne legginsy i długą, luźną, szarą bluzę z nadrukiem. Zjadłam śniadanie i wyszłam do szkoły. Przed wejściem do budynku ktoś zasłonił mi oczy.
- Zgadnij, kto to!
- Alex?
- Ej! To nie fair, podglądałaś. – zrobiła smutną minkę.
- Dobra, dobra. Co tam u ciebie? Gotowa na imprezę? – spytałam.
- Zawsze i wszędzie. – zaśmiała się. – Wiesz… Nie musisz innym niczego udowadniać i iść na tą imprezę.
- Ale ja chcę iść na tą imprezę. – powiedziałam z załamanym głosem.
- Taaa… Właśnie widać…
- Naprawdę. Po prostu nigdy nie byłam na żadnej imprezie. To wszystko.
- Dobra. Zmieńmy temat. Wybrałaś już, na jakie zajęcia dodatkowe będziesz chodzić? – zamarłam.
- Jakie dodatkowe zajęcia? – spytałam się ze zdziwieniem.
- Nie mówiłam ci? – Alex była równie zdziwiona, co ja.
- Nic mi o tym nie wiadomo.
- To musisz szybko wybrać, bo dzisiaj trzeba już się na nie zapisać. Trzeba chodzić na co najmniej jeden rodzaj zajęć.
- A jakie są do wyboru?
- Jest koło teatralne, zajęcia z malarstwa, ze śpiewu, z tańca i z fotografii oraz sportowe, czyli koszykówka, siatkówka, piłka nożna i hokej. Ja wybrałam zajęcia z tańca i fotografii. A ty jakie wybierzesz?
- Hmm… Chyba tylko z fotografii. Z niczego innego nie jestem ani trochę dobra. – w tym momencie dołączyła do nas Ashley.
- Hej! – powiedziała Ashley – Jak tam? Wybrane zajęcia? – uśmiechnęła się. – W tym roku zapisuję się do koła teatralnego. – powiedziała dumna.
- Fotografia – powiedziałam.
- Taniec i fotografia – powiedziała Alex – Skoro wszystkie już wybrałyśmy to chodźmy się zapisać.
Zapisałyśmy się i poszłyśmy na lekcję. Reszta pobytu w szkole przebiegła zwyczajnie. Gdy wychodziłyśmy ze szkoły podszedł do nas Justin.
- I jak? Jeszcze nie stchórzyłaś? – zwrócił się do mnie.
-Nie. I jakbyś chciał wiedzieć to to nie nastąpi. – odpowiedziałam.
- Zobaczymy. A wy? Przyjdziecie? – tym razem zwrócił się do dziewczyn.
- Tak – odpowiedziały w tym samym czasie.
- To do zobaczenia wieczorem! – pożegnał się odchodząc w stronę swojego samochodu.
- Taa… Nara… - powiedziałam pod nosem.
- To spotykamy się na imprezie tak? – spytała Alex.
- Jasne. – odpowiedziała Ashley.
- To na razie! –powiedziała Alex i przytuliła nas na pożegnanie.
- Pa! – odpowiedziałyśmy jej.
W drodze do domu razem z Ashley gadałyśmy o imprezie i o tym, w co się ubierzemy.
- To zajdę po ciebie o 20:00 – powiedziała Ashley, gdy byłyśmy pod domem.
- Jasne – uścisnęłyśmy się i każda z nas poszła do swojego domu.
Gdy weszłam do domu zastałam mamę z przygotowanym już obiadem. Dosiadłam się do stołu i razem zjadłyśmy.
- Mamo, dzisiaj idę na imprezę z Ashley i Alex. Będzie tam większość ludzi ze szkoły. – powiedziałam oczekując, że się zgodzi.
- A mogę ci ufać, że nie zrobisz nic głupiego?
- Pewnie! Czy kiedykolwiek cię zawiodłam? – uśmiechnęłam się.
- W takim razie możesz.
- Dziękuję. – powiedziałam i uścisnęłam matkę w podziękowaniu – To ja lecę się przygotować. Ashley przyjdzie po mnie o 20:00.
Weszłam na górę do swojego pokoju. Była 18:00 więc miałam 2 godziny na przygotowanie się. Wzięłam prysznic i umyłam włosy. Po wyjściu z kabiny prysznicowej owinęłam się ręcznikiem i poszłam do szafy, aby wybrać strój. Przygotowałam krótkie, dżinsowe spodenki z wysokim stanem oraz białą, lekko prześwitującą bluzkę. Następnie wysuszyłam włosy i wyprostowałam. Później zrobiłam mocny makijaż używając do tego czarnego tuszu do rzęs i kredki oraz pudru i czerwonej szminki. Ubrałam się w przygotowane ubrania i do tego założyłam zwykłe, czarne conversy. Byłam już gotowa a miałam jeszcze 15 minut, więc postanowiłam, że to ja zajdę po Ashley. Pożegnałam się z mamą i poszłam pod dom Ashley. W momencie kiedy chciałam zadzwonić dzwonkiem, wyszła Ashley.
- Oo, już jesteś. – powiedziała rozradowana Ashley. Blondynka była ubrana w bardzo krótkie spodenki i przylegający do ciała czarny t-shirt, który podkreślał jej szczupłą sylwetkę. Na nogach miała czarne balerinki. – To idziemy na imprezę!
Po 15 minutach drogi dotarłyśmy pod dom Justina, gdzie spotkałyśmy Alex, która miała na sobie letnią, zwiewną sukienkę sięgającą do połowy ud. Natomiast na nogi założyła zielone buty na koturnie. Przy wejściu napotkałyśmy Justina i jego kumpli. Chaz podszedł do Alex i namiętnie ją pocałował a potem udali się razem do środka. Natomiast ja z Ashley zostałyśmy na zewnątrz i czekałyśmy aż Justin nas przepuści.
- Wow. Myślałem, że nie przyjdziesz. Gratuluję. – powiedział z udawanym podziwem i radością.
- Tak przyszłam. Żałuj, że we mnie nie wierzyłeś. A teraz może zaprosisz nas do środka? – powiedziałam ze złością.
- Jasne, ale najpierw mam coś dla was. – wszedł na chwilę do środka i przyszedł z dwiema puszkami piwa w rękach. Nie wiedziałam co robić. – No co? Nie napijecie się? Co to za zabawa bez odrobiny procentów? – uniósł brwi zachęcająco.
- No pewnie – wzięłam obie puszki i jedną podałam Ashley, która otworzyła ją i wzięła kilka łyków, po czym weszła do środka. Gdy otworzyłam swoją, chwilę się zawahałam, po czym upiłam jeden łyk. Skrzywiłam się trochę, ale kontynuowałam picie. Nie wiem jakim cudem, ale wypiłam połowę puszki.
- Wow. Ostro! – powiedział zafascynowany Chris, który stał za Justinem – Nie wiedziałem, że potrafi tyle wypić. – dodał.
- Dobra. Wchodź. Nie mam zamiaru tracić na ciebie więcej czasu – stwierdził Justin, po czym przepuścił mnie do środka i zamknął drzwi wejściowe.
Szłam przez salon rozglądając się dookoła. Dom był tak ogromny, że  pewnością łatwo byłoby się w nim zgubić. Po drodze spotkałam Alex, która tańczyła z Chazem i Ashley, która gadała z jakimś nieznanym mi chłopakiem. Obie dziewczyny dobrze się bawiły, więc nie miałam zamiaru im przeszkadzać. Byłam zestresowana i nie wiedziałam co ze sobą począć. Nalałam sobie ponczu i wypiłam za jednym razem. Smakowało całkiem dobrze więc wypiłam więcej i więcej aż w końcu nie wiedziałam co się ze mną dzieje.

Justin’s pov
Specjalnie nic nie piłem, aby kontrolować, żeby nikt nie rozwalił mi czegoś w domu. Sprzątanie to najmniejszy problem, ale gdyby moja matka zobaczyła, że coś jest zniszczone, daję słowo zabiłaby mnie. Oparłem się o ścianę w salonie i patrzyłem jak inni tańczą, liżą się ze sobą, gdy nagle zobaczyłem JĄ tańczącą z jakimś kolesiem. Jessica była po prostu piękna. Kiedy się pierwszy raz spotkaliśmy, zakochałem się w niej. Wiem, że moje zachowanie wobec niej jest zupełnie inne, ale nie mogę innym pokazać, że coś do niej czuję. Boję się do tego przyznać nawet przed samym sobą. Z zamyślenia wyrwał mnie głos Jessiki.
- Podobno to ty jesteś wielkim imprezowiczem, a ja szarą myszką. Czemu więc to JA bawię się lepiej od ciebie? – powiedziała.
- Ktoś musi wszystkich przypilnować a ja jestem gospodarzem.
- Wyluzuj i zabaw się! – w tym momencie zbliżyła się i niewiadomo czemu zaczęła mnie całować.
Nie mogłem oprzeć się jej ustom i odwzajemniłem jej pocałunek. Nagle zobaczyłem zbliżającego się Chaza. Oderwałem się od Jessiki, która była wyraźnie zdziwiona.
- Przepraszam. Nie mogę. Jesteś pijana i nie wiesz co robisz. – powiedziałem odsuwając ją ode mnie. – Muszę iść.
Skierowałem się w stronę Chrisa. Musiałem się dowiedzieć czy cokolwiek widział.
- Stary! Nie wiedziałem, że podoba ci się Jessica! – A niech to! Widział jak całowałem się z dziewczyną.
- No ok. Podoba mi się, ale proszę nie mów o tym nikomu. – powiedziałem błagającym głosem.
- Jasne, ale i tak prędzej czy później to samo wyjdzie na jaw.
W tym momencie podeszła do nas Alex.
- Matko! Widzieliście Jessice!? Schlała się tak, że nawet ja jej nie poznaję! Najlepiej było by, gdyby wróciła do domu. – powiedziała.
- Justin nic nie pił. Może ją zwieźć. – Chaz spojrzał się na mnie znacząco, na co odpowiedziałem mu dźgnięciem łokciem.
- Ok. Gdzie mieszka? – skierowałem to pytanie do dziewczyny moje najlepszego kumpla.
- Na Cherry Street 53. Wiesz gdzie to jest?
- Tak. To idę po nią. Jakby coś się działo to dzwoń. – powiedziałem do Chaza.
Znalezienie Jessiki zajęło mi dobre 15 minut. Nic dziwnego. Nie łatwo jest znaleźć jedną osobę w taki tłumie, w dodatku w tak ogromnym domu. Znalazłem ją w jednym z pokoi gościnnych słodko śpiącą na łóżku. Wziąłem ją na ręce i zaprowadziłem ją do samochodu, po czym położyłem ją na tylnych siedzeniach. Sam usiadłem za kierownicą. Dotarliśmy pod dom dziewczyny w zaledwie 5 minut. Wziąłem Jessice na ręce, podszedłem pod drzwi i zadzwoniłem dzwonkiem. Otworzyła mi jej mama, która była wyraźnie zdziwiona stanem jej córki.
- Proszę, wejdź. Zanieś ją do drugiego pokoju po lewej na piętrze. – powiedziała zaspanym głosem.
Wszedłem po schodach i znalazłem pokój Jessiki, po czym położyłem ją na łóżku i przykryłem ją kocem. Gdy chciałem już wychodzić z budynku zatrzymała mnie jej mama.
- Dziękuję – uśmiechnęła się.
- Nie ma za co – odwzajemniłem jej uśmiech i skierowałem się do samochodu, po czym wróciłem na imprezę.

__________________________________________________________________
OMG Nie wiedziałam, że ten rozdział wyjdzie aż tak długi :o Nawet prac na polski nie piszę aż tak długich. Dziękuję za ponad 500 wejść. Szczególnie, że od ostatniego rozdziału przybyło ich około 250 i to w trochę ponad tydzień. Mam nadzieję, że ten rozdział się spodoba. Kompletnie nie wiedziałam co napisać. Byłoby mi bardzo miło, gdyby pojawiły się jakiekolwiek komentarze :)

poniedziałek, 29 kwietnia 2013

Rozdział 3

„Jak on mnie wkurza…”


Weszłam do sali w momencie kiedy zadzwonił dzwonek zapowiadający rozpoczęcie pierwszej lekcji. Na samym początku nauczycielka oznajmiła, że dołączyłam na zajęcia, a następnie zrobiła krótki, niespodziewany test sprawdzający umiejętności z poprzedniego roku. Dla mnie była to bułka z masłem, ponieważ nie mam żadnych problemów z matematyką. Natomiast dziewczyna, do której dosiadłam się na początku lekcji, wyraźnie sobie nie radziła z większością zadań więc gdy tylko skończyłam pisać swój test, pomogłam jej w kilku zadaniach. Kiedy czas na napisanie pracy minął, pani Skeeter (bo tak nazywała się nauczycielka od matematyki) zebrała wszystkie kartki i zaczęła sprawdzać nieszczęsne wypociny uczniów. Wtedy wszyscy mieli czas na dzielenie się swoimi wrażeniami po wakacjach, a ja miałam okazję poznać dziewczynę z tej samej ławki.
- Hej. Jestem Alex. Dzięki za to, że mi pomogłaś. Bez ciebie pewnie bym tego nie zaliczyła. – podziękowała mi z uśmiechem.
- Nie ma sprawy. Ja jestem Jessica.
- Nie bój się jeśli na początku nikt nie będzie chciał z tobą gadać. Taka szkoła, nic nie poradzisz. Większość osób dba o swoją reputację i zazwyczaj nie zadaje się z nowymi.
- W takim razie dzięki, że ty ze mną rozmawiasz. – uśmiechnęłam się – Chociaż już się przyzwyczaiłam do tego, że nikt nie zwraca na mnie uwagi.
- Nie martw się, ja nie jestem z tych co ignorują takie osoby jak ty. Możesz na mnie liczyć. – przytuliła mnie i wtedy wiedziałam, że może jednak znajdę jakąś przyjaciółkę w nowej szkole.
Pod koniec lekcji pani Skeeter przeczytała oceny z testu. Jako jedyna uzyskałam wszystkie punkty, Alex z moją pomocą dostała 3, natomiast reszta osób miała oceny w zakresie 2-5, tylko 2 chłopaków nie zaliczyło testu. Z wyglądu przypominali mi chłopaków, z którymi witał się Justin. Gdy wyszłam z sali skierowałam się do mojej szafki, aby wziąć książki potrzebne na następną lekcję. Podczas gdy wpisywałam kod do szafki usłyszałam jak kilku chłopaków rozmawiali nieopodal.
- Stary, chyba mamy nowego kujona w szkole. – mówił jeden z nich - Dzisiaj na matmie ta pieprzona Skeeter zrobiła nam jakiś test z poprzedniego roku i ta nowa, jak jej tam…?
- Jessica?
- Taa… Jessica miała maxa, ogarniasz!?
- Haha, to będziemy mieli kolejną osobę, z której będziemy mogli się pośmiać. – zaśmiał się inny.
Chciałam podejść i coś powiedzieć, ale ostatecznie zrezygnowałam i poszłam pod odpowiednią salę. Po następnych 3 lekcjach była przerwa śniadaniowa. Miałam nadzieję, że będę mogła pogadać z Alex, ponieważ ten dzień okropnie mi się dłużył. Nie miałam z kim pogadać i jedyne co mogłam robić to pisać notatki z lekcji do zeszytu, co nie jest zbytnio interesującym zajęciem. Wzięłam ze sobą drugie śniadanie przygotowane przez moją mamę i skierowałam się na stołówkę. Rozejrzałam się po pomieszczeniu  i gdy zauważyłam Alex , podbiegłam do niej w celu wspólnego zjedzenia śniadania.
- Hej. Mogę usiąść z tobą? – spytałam się.
- Emm… Nie wiem czy chłopacy się zgodzą… - odwróciła się do stolika, przy którym stałyśmy – Może się do nas dosiąść Jessica?
Dopiero wtedy zorientowałam się, że siedzi tam Justin i jego trzech kumpli.
- Chyba śnisz? Mamy siedzieć z nową? – powiedział Justin z akcentem na „nową”. Zdziwiłam się, że to właśnie on to powiedział. Myślałam, że chociaż trochę mnie lubi, jednak myliłam się.
- Nieważne. Usiądę sama. Dzięki. – powiedziałam do Alex z wymuszonym uśmiechem.
Usiadłam przy oddzielnym stoliku i jadłam w ciszy, jednak po chwili dosiadła się do mnie Alex.
- Nie siedzisz z nimi? – spytałam zdziwiona.
- Mam ich gdzieś, Nie pozwolę, żebyś siedziała tu tak sama.
- Dzięki. – uśmiechnęłam się. – Co to za chłopacy?
- Justina pewnie już znasz. Jest najpopularniejszy w szkole więc lepiej mu nie podskakiwać. Po jego lewej siedzi Chris, po prawej Ryan, a naprzeciwko nich siedzi mój chłopak Chaz. – uśmiechnęła się po wymienieniu Chaza.
- Czyli jeden z kumpli Justina to twój chłopak?
- Tak. Niestety jest jaki jest, ale i tak go kocham.
Potem przegadałyśmy pół przerwy, a gdy chciałyśmy już wychodzić podszedł do nas Justin i jego kumple.
- W piątek o 20:00 urządzamy u mnie imprezę z okazji nowego roku szkolnego. Wszyscy są zaproszeni chociaż ty – wskazał na mnie – pewnie i tak nie przyjdziesz. Tacy kujoni jak ty nawet nie wiedzą co to zabawa – powiedział z pogardą Justin.
- A żebyś wiedział, że przyjdę. – odpowiedziałam pewna siebie.
- Poczekamy, zobaczymy. Nara.
-Argh! Jak on mnie wkurza... – powiedziałam pod nosem.
- Jeśli nie chcesz nie musisz iść na tą imprezę. Nie pozwól im cię kontrolować. – powiedziała do mnie Alex po czym poszłyśmy na angielski, który miałyśmy razem oraz na nieszczęście z Justinem.
Po całym dniu nauki w końcu mogłam wyjść ze szkoły i wrócić do domu. W drodze na przystanek usłyszałam jak ktoś mnie woła. Odwróciłam się i zobaczyłam biegnącego Justina więc zignorowałam go i szłam dalej.
- Czekaj. Sory za dzisiaj, po prostu… - przerwałam mu.
- Nie chcesz sobie zepsuć reputacji. Rozumiem. Nara.
- Nie to nie tak. Ja po prostu… - zaciął się.
- No właśnie…
Kontynuowałam swoją drogę do domu zostawiając Justina w tyle. Po powrocie do domu odrobiłam zadaną pracę domową po czym ugotowałam obiad. Kiedy już nakrywałam do stołu mama wróciła do domu  razem zjadłyśmy posiłek.
- I jak tam w szkole? – zapytała mama.
- Nic nowego. Tylko jedna dziewczyna – Alex chciała ze mną rozmawiać. Myślę, że możemy się zaprzyjaźnić. – uśmiechnęłam się sztucznie.
- Przykro mi. – objęła mnie – Chociaż z jedną osobą się możesz zaprzyjaźnić. To jest już coś. Gorzej gdybyś nie miała żadnych znajomych.
- Tak… Masz rację. – uśmiechnęłam się – Ja idę jeszcze poczytać, a potem chyba pójdę już do łóżka. Dobranoc. – pocałowałam ją w czoło.
-Dobranoc córeczko.
Weszłam do swojego pokoju, wzięłam piżamę, umyłam się  i zmyłam makijaż po czym wzięłam z biblioteczki pierwszą lepszą książkę, której jeszcze nie przeczytałam i położyłam się do łóżka. Nawet nie zauważyłam kiedy zasnęłam.

__________________________________________________________________
I jest 3! Chyba jak na razie najdłuższy :) Dzięki za ponad 200 wejść. Mam nadzieję, że rozdział się spodoba. Byłabym wdzięczna za jakiekolwiek komentarze. Buziaki :*

środa, 24 kwietnia 2013

Rozdział 2

„Wiesz może gdzie mogę znaleźć salę od matematyki?”


Następnego dnia obudziłam się pół godziny przed budzikiem, a potem już nie mogłam zasnąć, więc wstałam. Przynajmniej będę miała więcej czasu na przygotowanie się do szkoły. Wzięłam poranny prysznic i ubrałam się w czarne rurki i tego samego koloru t-shirt z napisem SWAG, a na nogi włożyłam ciemne vansy. Następnie poszłam ponownie do łazienki, aby zrobić lekki makijaż. Użyłam jedynie czarnego tuszu do rzęs, pudru i mojego ulubionego błyszczyka oraz spryskałam się kwiecistymi perfumami. Po wyszykowaniu swojego wyglądu włączyłam swojego laptopa w celu sprawdzenia drogi do szkoły. Na wszelki wypadek wydrukowałam wyznaczoną trasę i schowałam do kieszeni spodni. Wzięłam ze sobą torbę ze wszystkimi potrzebnymi rzeczami do szkoły i zeszłam na dół, gdzie zastałam moją mamę przygotowującą śniadanie i kanapki dla mnie do szkoły. Spakowałam kanapki do plecaka oraz wzięłam talerz z naleśnikami i podziękowałam mamie całując ją w policzek. Zjadłyśmy razem śniadanie i wyszłyśmy. Pożegnałam się z mamą i skierowałam się na odpowiedni przystanek. Autobus przyjechał po 5 minutach. Całą drogę słuchałam muzyki, aby odstresować się z powodu pierwszego dnia w szkole. Po 20 minutach byłam już pod szkołą. Ucieszyłam się, że mam jeszcze 25 minut do pierwszej lekcji, ponieważ będę miała czas, aby pójść o dyrektora po swój plan i trafić do Sali, w której będzie się odbywała pierwsza lekcja. Gdy szłam w kierunku wejścia, zauważyłam jakiś wypasiony samochód wjeżdżający na szkolny parking. Nie rozumiem po co ludzie kupują sobie aż takie drogie auta. Po chwili podbiegło do niego kilka dziewczyn. Drzwi od samochodu się otworzyły i zobaczyłam Justina wychodzącego z auta. Od razu domyśliłam się, że jest strasznie popularnym chłopakiem w szkole, więc wiedziałam, że nie mam u niego żadnych szans. Ze smutkiem wypisanym na twarzy weszłam do szkoły i skierowałam się do gabinetu dyrektora, gdzie dostałam plan lekcji oraz numer i kod do własnej szafki. Następnie poszłam do niej, aby zostawić niepotrzebne książki. W drodze do Sali od matematyki na kogoś wpadłam. ZNOWU! Na szczęście tym razem nie skończyło się to wylądowaniem na ziemi.

- Przepraszam. Zagapiłam się. – powiedziałam podnosząc kartkę z planem lekcji z podłogi.
- Nic nie szkodzi. Czekaj… Ty jesteś Jessica? – odpowiedział wyraźnie zdziwiony. Wtedy zorientowałam się, że to już drugi raz kiedy wpadam na Justina.
- Tak. A ty Justin no nie? Wiesz może gdzie mogę znaleźć salę od matematyki?
- Jasne. Zaprowadzę cię. Mam teraz lekcję na tym samym piętrze. – uśmiechnął się.
- Dzięki. – odwzajemniłam uśmiech.
- Wczoraj nie mieliśmy czasu pogadać. Więc… Skąd jesteś? – zapytał.
- Z Kanady a ty? – po wypowiedzeniu tego zorientowałam się, że bez sensu się spytałam więc dodałam – Pff! Co za głupie pytanie! Ty urodziłeś się tutaj. – spuściłam głowę zakłopotana.
- No może trochę. Ale nie masz racji. Nie urodziłem się tutaj. Jestem z Kanady tak jak ty. – uśmiechnął się – Ale mieszkam w Atlancie odkąd miałem 7 lat.
- Czyli mieszkasz tu już od… ?
- Pytasz się o wiek? – zaśmiał się – Od 11 lat. To znaczy, że mam 18 lat. – uśmiechnął się.
- Ohh… Czyli jesteś ode mnie starszy o rok. – uśmiechnęłam się, ale i zawstydziłam zadaniem poprzedniego pytania.
- Na to wychodzi. Ok., to jest twoja klasa. Do zobaczenia! – powiedział, gdy doszliśmy pod salę 102.
- Do zobaczenia! – uśmiechnęłam się.
Widziałam jak Justin idzie pod swoją salę i wita się z jakimiś 3 chłopakami, z którymi zapewne się przyjaźnił.

__________________________________________________________________
Ta dam! Rozdział 2! Nie wiem, myślę, że to co piszę jest straaaaaasznie nudne i beznadziejne, ale mam nadzieję, że chociaż wam się podoba. Nowy rozdział dodam zapewne jeszcze w tym tygodniu.

czwartek, 18 kwietnia 2013

Rozdział 1

„Jestem Justin, a ty?”


Właśnie wysiadam razem z mamą z samochodu i zaraz zobaczę wnętrze mojego nowego domu. Gdy weszłam do środka po prostu mnie zamurowało. Salon znajdujący się naprzeciwko wejścia był ogromny, a obok połączona była przestronna kuchnia. Po obejrzeniu dolnego piętra razem z moją rodzicielką udałyśmy się na piętro, gdzie znajdują się nasze sypialnie, a następnie rozdzieliłyśmy się idąc każda do własnego pokoju. Gdy weszłam do swojego kącika, w którym od dzisiaj będę spędzała większość czasu, zobaczyłam skromnie udekorowane wnętrze, ale wyglądało pięknie. Ucieszyłam się, że mama pomyślała o mnie i wybrała fioletową farbę do pomalowania ścian, za co jestem jej ogromnie wdzięczna. W pokoju znajdowało się wejście do mojej własnej łazienki.  Po obejrzeniu sypialni rozejrzałam się po reszcie pomieszczeń domu. Cały budynek był nowocześnie urządzony z przewagą stonowanych kolorów. Po zapoznaniu się z wyglądem  nowego mieszkania wróciłyśmy do samochodu po nasze bagaże i zaczęłyśmy się rozpakowywać. Po rozpakowaniu zaczęło mi się trochę nudzić. Spojrzałam na zegarek. Była dopiero 20:00 więc mogłam się jeszcze przejść po okolicy. Przebrałam się w zwykłe dżinsy, białą bluzkę z nadrukiem, na którą narzuciłam czarną, krótką, skórzaną kurtkę, a do tego nałożyłam czarne vansy. Wzięłam ze sobą swój telefon i zeszłam na dół, żeby powiadomić mamę, że wychodzę. Gdy byłam już na dole zawołała mnie mama, która siedziała nad swoim laptopem w salonie.
- Córeczko, właśnie dostałam pracę w jednej z gazet.  – uśmiechnęła się.
- Gratuluję mamo! A w jakiej? – odpowiedziałam jednocześnie uściskując mamę.
- Założę się, że ją kojarzysz zgaduj.
- No nie wiem. Nie każ mi zgadywać. Wiesz jak bardzo tego nie lubię. – robiłam się coraz bardziej niecierpliwa.
- W Teen Vogue.
- Aaaaa! To moja ulubiona gazeta! – krzyknęłam na cały dom.
- Wiem, wiem, dlatego właśnie 2 tygodnie złożyłam swoje CV do tej właśnie gazety. Wiedziałam, że się ucieszysz. – odpowiedziała uśmiechając się.
- O matko! To super! Będę czytać artykuły własnej matki w mojej ulubionej gazecie! – powiedziałam skacząc dookoła kanapy.
Moja rodzina jest całkiem bogata. Mama jest zawodowym fotografem oraz dziennikarką i w swojej karierze pracowała już w wielu popularnych gazetach, robiła wywiady z gwiazdami oraz przeprowadzała z nimi sesje zdjęciowe. Dzięki temu miałam okazję poznać niektóre z nich. Natomiast mój tata ma własny biznes w Kanadzie, dzięki czemu zarabia sporo kasy. Moim zdaniem pieniądze nie są ważne, ale fajnie jest wiedzieć, że mogę liczyć na rodziców, gdy chcę kupić sobie coś na czym bardzo mi zależy.
- A tak odchodząc od tematu to mogłabym wyjść i rozejrzeć się po okolicy? – spytałam po tym, jak już ochłonęłam nową wiadomością.
- Oczywiście tylko nie wróć późno. Pamiętaj, że jutro jest twój pierwszy dzień w szkole. – odpowiedziała.
- Nie martw się mamo, niedługo wrócę. Pa! – odpowiedziałam, a następnie wyszłam z domu, po drodze chwytając z haczyka przy drzwiach klucze.
Gdy już wyszłam nałożyłam słuchawki na uszy i słuchając muzyki zaczęłam iść przed siebie. W czasie spaceru dowiedziałam się, że całkiem blisko domu znajduje się mały sklepik spożywczy, niedaleko którego znajdował się przystanek autobusowy, z którego najprawdopodobniej będę się wybierać do szkoły. Po godzinie dostałam smsa:

Od Mama: Pamiętaj, że jutro musisz wcześnie wstać.

Czytając go nagle na kogoś wpadłam. Gdy podniosłam głowę zobaczyłam nad sobą chłopaka wyciągającego do mnie rękę. Podałam mu swoją i pomógł mi wstać. Był nieziemsko przystojny. Był to wysoki brunet z czekoladowymi oczami i pięknym uśmiechem.
- Przepraszam. To moja wina. Jestem Justin, a ty? – spytał nieznajomy.
- Nic się nie stało. Ja jestem Jessica. – odpowiedziałam onieśmielona jego nieskazitelną urodą.
- Jesteś nowa w mieście? Nigdy cię tu nie widziałem. – uśmiechnął się, przez co bardziej się zawstydziłam.
- Tak. Wprowadziłam się tu dzisiaj razem z mamą.
- To super! Wiesz co, muszę już lecieć. Umówiłem się z kumplem. Miło cię było poznać. Mam nadzieję, że jeszcze się zobaczymy. – mrugnął do mnie jednym okiem przez co ledwo stałam na nogach.
- Ciebie też. Pa!
- Pa! – i odszedł.
Jeszcze chwilę stałam w miejscu, ponieważ nie mogłam uwierzyć jak ktoś może być taki idealny. Po 15 minutach dotarłam do domu, powiadomiłam mamę, że wróciłam i poszłam do swojego pokoju. Spakowałam książki i inne potrzebne rzeczy do szkoły na jutro, pościeliłam łóżko, wzięłam piżamę z szafy i poszłam do łazienki wziąć prysznic. Po 20 minutach wyszłam i zobaczyłam, że dostałam smsa od mojej przyjaciółki z Kanady.

Od Roxi: I jak tam w Atlancie? :)

Do Roxi: Spotkałam dzisiaj na spacerze super przystojnego chłopaka. Nazywa się Justin. Mówię ci, po prostu BOSKI! A tak poza tym to boję się jutrzejszego dnia. Chciałabym, żeby w nowej szkole nie uważali mnie za nudną kujonkę…

Po chwili dostałam smsa z odpowiedzią.

Od: Roxi: OMG *.* Chciałabym go zobaczyć! Nie martw się, jesteś super dziewczyną. Muszą cię polubić!

Do Roxi: Mam nadzieję :( Ja już idę spać, nie chcę się spóźnić pierwsze dnia w szkole. Dobranoc :*

Od Roxi: Dobranoc :*

Odłożyłam komórkę na szafkę nocną, która stała obok łóżka i po kilku minutach zasnęłam.

__________________________________________________________________
No to macie pierwszy rozdział. Tak na marginesie to w tym opowiadaniu Justin nie jest sławny. Proszę o szczere komentarze. Będę bardzo wdzięczna :)

środa, 17 kwietnia 2013

Prolog

„Drogi pamiętniku…”


No więc tak… Moi rodzice właśnie się rozwiedli, przez co jestem strasznie nerwowa i czasami nie umiem opanować emocji. Moja mama, z którą mieszkam po rozstaniu, powiedziała, że to przez te wszystkie uczucia, które tłumię w sobie, ponieważ nie jestem zbyt otwarta, aby rozmawiać o moich problemach z innymi ludźmi, dlatego zaproponowała mi, abym zaczęła prowadzić pamiętnik. Twierdzi, że przelanie wszystkich myśli na kartki papieru pomoże mi przy zapanowaniu nad moimi emocjami. A właśnie, zaraz, zaraz… Nie powinnam na początku wpisu napisać coś w stylu „Drogi pamiętniku…”? Nigdy nie pisałam pamiętnika i nie sądziłam, że kiedyś zacznę i jak widać ten dzień w końcu nadszedł :) To może powiem tak ogólnie coś o sobie (tak na wszelki wypadek gdyby ktoś chciał przełożyć moje wypociny na książkę haha :D). Więc tak w skrócie: Jessica, lat 17, urodzona w Kanadzie, zamieszkała w Atlancie, piątkowa uczennica jednej z najlepszych szkół w mieście, po prostu zwykła – niezwykła nastolatka z poczuciem humoru. A tak, zapomniałam o wyglądzie! (to raczej nie istotne, ale…) Wysoka brązowooka brunetka, nie za chuda, nie za gruba (moim zdaniem nie mam do czego się przyczepić). Hmm… Co jeszcze? No tak! Zapomniałam wspomnieć, że do Atlanty wprowadzam się dopiero dzisiaj (właśnie jestem w drodze do nowego domu). Moja mama po rozwodzie chciała zacząć życie od nowa, więc musiałam pożegnać się ze wszystkimi przyjaciółmi i zgodzić się na wyprowadzkę z Kanady. Tydzień temu razem z mamą kupiłyśmy dom w całkiem cichym miejscu, co jest prawie niemożliwe w takim wielkim mieście, oraz złożyłam podanie do jednej z tutejszych szkół, gdzie bez trudu się dostałam. Mam tylko nadzieję, że zostanę tam dobrze odebrana. W poprzedniej większość osób chodzących do tej samej szkoły uważało mnie za nudną kujonkę i nikt nie zwracał na mnie szczególnej uwagi, a w rzeczywistości jestem zupełnie inna, o czym wiedzą moim przyjaciele :) Uważam, że ludzie nie powinni oceniać innych po tym jakie ktoś ma oceny. To, że dobrze się uczy nie znaczy, że siedzi w domu i całe po południe spędza siedząc nad książkami pozbawiony życia towarzyskiego – po prostu jest zdolny, co moim zdaniem jest bardzo pożyteczne w życiu. Jutro jest mój pierwszy dzień w szkole, życz mi powodzenia!

P.S. (nie wiem czy tak się pisze w pamiętnikach) Jak już wspominałam, to jest pierwszy raz kiedy piszę w pamiętniku i nie mam o tym zielonego pojęcia, nie wiem jak powinnam się za to zabrać, dlatego trochę namotałam i wygląda to jak jeden wielki chaos, ale myślę, że z czasem będę pisać coraz lepiej i bardziej zrozumiale :)

__________________________________________________________________
Jak widzicie wstęp jest napisany jak wpis do pamiętnika jednak pierwszy i następne rozdziały będę pisała normalnie. To mój pierwszy blog i kompletnie nie wiem jak się pisze opowiadania więc proszę o szczere komentarze o tym co źle robię, a co wam się podoba (o ile takie coś się znajdzie). Będę wdzięczna za każdy komentarz :)