poniedziałek, 29 kwietnia 2013

Rozdział 3

„Jak on mnie wkurza…”


Weszłam do sali w momencie kiedy zadzwonił dzwonek zapowiadający rozpoczęcie pierwszej lekcji. Na samym początku nauczycielka oznajmiła, że dołączyłam na zajęcia, a następnie zrobiła krótki, niespodziewany test sprawdzający umiejętności z poprzedniego roku. Dla mnie była to bułka z masłem, ponieważ nie mam żadnych problemów z matematyką. Natomiast dziewczyna, do której dosiadłam się na początku lekcji, wyraźnie sobie nie radziła z większością zadań więc gdy tylko skończyłam pisać swój test, pomogłam jej w kilku zadaniach. Kiedy czas na napisanie pracy minął, pani Skeeter (bo tak nazywała się nauczycielka od matematyki) zebrała wszystkie kartki i zaczęła sprawdzać nieszczęsne wypociny uczniów. Wtedy wszyscy mieli czas na dzielenie się swoimi wrażeniami po wakacjach, a ja miałam okazję poznać dziewczynę z tej samej ławki.
- Hej. Jestem Alex. Dzięki za to, że mi pomogłaś. Bez ciebie pewnie bym tego nie zaliczyła. – podziękowała mi z uśmiechem.
- Nie ma sprawy. Ja jestem Jessica.
- Nie bój się jeśli na początku nikt nie będzie chciał z tobą gadać. Taka szkoła, nic nie poradzisz. Większość osób dba o swoją reputację i zazwyczaj nie zadaje się z nowymi.
- W takim razie dzięki, że ty ze mną rozmawiasz. – uśmiechnęłam się – Chociaż już się przyzwyczaiłam do tego, że nikt nie zwraca na mnie uwagi.
- Nie martw się, ja nie jestem z tych co ignorują takie osoby jak ty. Możesz na mnie liczyć. – przytuliła mnie i wtedy wiedziałam, że może jednak znajdę jakąś przyjaciółkę w nowej szkole.
Pod koniec lekcji pani Skeeter przeczytała oceny z testu. Jako jedyna uzyskałam wszystkie punkty, Alex z moją pomocą dostała 3, natomiast reszta osób miała oceny w zakresie 2-5, tylko 2 chłopaków nie zaliczyło testu. Z wyglądu przypominali mi chłopaków, z którymi witał się Justin. Gdy wyszłam z sali skierowałam się do mojej szafki, aby wziąć książki potrzebne na następną lekcję. Podczas gdy wpisywałam kod do szafki usłyszałam jak kilku chłopaków rozmawiali nieopodal.
- Stary, chyba mamy nowego kujona w szkole. – mówił jeden z nich - Dzisiaj na matmie ta pieprzona Skeeter zrobiła nam jakiś test z poprzedniego roku i ta nowa, jak jej tam…?
- Jessica?
- Taa… Jessica miała maxa, ogarniasz!?
- Haha, to będziemy mieli kolejną osobę, z której będziemy mogli się pośmiać. – zaśmiał się inny.
Chciałam podejść i coś powiedzieć, ale ostatecznie zrezygnowałam i poszłam pod odpowiednią salę. Po następnych 3 lekcjach była przerwa śniadaniowa. Miałam nadzieję, że będę mogła pogadać z Alex, ponieważ ten dzień okropnie mi się dłużył. Nie miałam z kim pogadać i jedyne co mogłam robić to pisać notatki z lekcji do zeszytu, co nie jest zbytnio interesującym zajęciem. Wzięłam ze sobą drugie śniadanie przygotowane przez moją mamę i skierowałam się na stołówkę. Rozejrzałam się po pomieszczeniu  i gdy zauważyłam Alex , podbiegłam do niej w celu wspólnego zjedzenia śniadania.
- Hej. Mogę usiąść z tobą? – spytałam się.
- Emm… Nie wiem czy chłopacy się zgodzą… - odwróciła się do stolika, przy którym stałyśmy – Może się do nas dosiąść Jessica?
Dopiero wtedy zorientowałam się, że siedzi tam Justin i jego trzech kumpli.
- Chyba śnisz? Mamy siedzieć z nową? – powiedział Justin z akcentem na „nową”. Zdziwiłam się, że to właśnie on to powiedział. Myślałam, że chociaż trochę mnie lubi, jednak myliłam się.
- Nieważne. Usiądę sama. Dzięki. – powiedziałam do Alex z wymuszonym uśmiechem.
Usiadłam przy oddzielnym stoliku i jadłam w ciszy, jednak po chwili dosiadła się do mnie Alex.
- Nie siedzisz z nimi? – spytałam zdziwiona.
- Mam ich gdzieś, Nie pozwolę, żebyś siedziała tu tak sama.
- Dzięki. – uśmiechnęłam się. – Co to za chłopacy?
- Justina pewnie już znasz. Jest najpopularniejszy w szkole więc lepiej mu nie podskakiwać. Po jego lewej siedzi Chris, po prawej Ryan, a naprzeciwko nich siedzi mój chłopak Chaz. – uśmiechnęła się po wymienieniu Chaza.
- Czyli jeden z kumpli Justina to twój chłopak?
- Tak. Niestety jest jaki jest, ale i tak go kocham.
Potem przegadałyśmy pół przerwy, a gdy chciałyśmy już wychodzić podszedł do nas Justin i jego kumple.
- W piątek o 20:00 urządzamy u mnie imprezę z okazji nowego roku szkolnego. Wszyscy są zaproszeni chociaż ty – wskazał na mnie – pewnie i tak nie przyjdziesz. Tacy kujoni jak ty nawet nie wiedzą co to zabawa – powiedział z pogardą Justin.
- A żebyś wiedział, że przyjdę. – odpowiedziałam pewna siebie.
- Poczekamy, zobaczymy. Nara.
-Argh! Jak on mnie wkurza... – powiedziałam pod nosem.
- Jeśli nie chcesz nie musisz iść na tą imprezę. Nie pozwól im cię kontrolować. – powiedziała do mnie Alex po czym poszłyśmy na angielski, który miałyśmy razem oraz na nieszczęście z Justinem.
Po całym dniu nauki w końcu mogłam wyjść ze szkoły i wrócić do domu. W drodze na przystanek usłyszałam jak ktoś mnie woła. Odwróciłam się i zobaczyłam biegnącego Justina więc zignorowałam go i szłam dalej.
- Czekaj. Sory za dzisiaj, po prostu… - przerwałam mu.
- Nie chcesz sobie zepsuć reputacji. Rozumiem. Nara.
- Nie to nie tak. Ja po prostu… - zaciął się.
- No właśnie…
Kontynuowałam swoją drogę do domu zostawiając Justina w tyle. Po powrocie do domu odrobiłam zadaną pracę domową po czym ugotowałam obiad. Kiedy już nakrywałam do stołu mama wróciła do domu  razem zjadłyśmy posiłek.
- I jak tam w szkole? – zapytała mama.
- Nic nowego. Tylko jedna dziewczyna – Alex chciała ze mną rozmawiać. Myślę, że możemy się zaprzyjaźnić. – uśmiechnęłam się sztucznie.
- Przykro mi. – objęła mnie – Chociaż z jedną osobą się możesz zaprzyjaźnić. To jest już coś. Gorzej gdybyś nie miała żadnych znajomych.
- Tak… Masz rację. – uśmiechnęłam się – Ja idę jeszcze poczytać, a potem chyba pójdę już do łóżka. Dobranoc. – pocałowałam ją w czoło.
-Dobranoc córeczko.
Weszłam do swojego pokoju, wzięłam piżamę, umyłam się  i zmyłam makijaż po czym wzięłam z biblioteczki pierwszą lepszą książkę, której jeszcze nie przeczytałam i położyłam się do łóżka. Nawet nie zauważyłam kiedy zasnęłam.

__________________________________________________________________
I jest 3! Chyba jak na razie najdłuższy :) Dzięki za ponad 200 wejść. Mam nadzieję, że rozdział się spodoba. Byłabym wdzięczna za jakiekolwiek komentarze. Buziaki :*

środa, 24 kwietnia 2013

Rozdział 2

„Wiesz może gdzie mogę znaleźć salę od matematyki?”


Następnego dnia obudziłam się pół godziny przed budzikiem, a potem już nie mogłam zasnąć, więc wstałam. Przynajmniej będę miała więcej czasu na przygotowanie się do szkoły. Wzięłam poranny prysznic i ubrałam się w czarne rurki i tego samego koloru t-shirt z napisem SWAG, a na nogi włożyłam ciemne vansy. Następnie poszłam ponownie do łazienki, aby zrobić lekki makijaż. Użyłam jedynie czarnego tuszu do rzęs, pudru i mojego ulubionego błyszczyka oraz spryskałam się kwiecistymi perfumami. Po wyszykowaniu swojego wyglądu włączyłam swojego laptopa w celu sprawdzenia drogi do szkoły. Na wszelki wypadek wydrukowałam wyznaczoną trasę i schowałam do kieszeni spodni. Wzięłam ze sobą torbę ze wszystkimi potrzebnymi rzeczami do szkoły i zeszłam na dół, gdzie zastałam moją mamę przygotowującą śniadanie i kanapki dla mnie do szkoły. Spakowałam kanapki do plecaka oraz wzięłam talerz z naleśnikami i podziękowałam mamie całując ją w policzek. Zjadłyśmy razem śniadanie i wyszłyśmy. Pożegnałam się z mamą i skierowałam się na odpowiedni przystanek. Autobus przyjechał po 5 minutach. Całą drogę słuchałam muzyki, aby odstresować się z powodu pierwszego dnia w szkole. Po 20 minutach byłam już pod szkołą. Ucieszyłam się, że mam jeszcze 25 minut do pierwszej lekcji, ponieważ będę miała czas, aby pójść o dyrektora po swój plan i trafić do Sali, w której będzie się odbywała pierwsza lekcja. Gdy szłam w kierunku wejścia, zauważyłam jakiś wypasiony samochód wjeżdżający na szkolny parking. Nie rozumiem po co ludzie kupują sobie aż takie drogie auta. Po chwili podbiegło do niego kilka dziewczyn. Drzwi od samochodu się otworzyły i zobaczyłam Justina wychodzącego z auta. Od razu domyśliłam się, że jest strasznie popularnym chłopakiem w szkole, więc wiedziałam, że nie mam u niego żadnych szans. Ze smutkiem wypisanym na twarzy weszłam do szkoły i skierowałam się do gabinetu dyrektora, gdzie dostałam plan lekcji oraz numer i kod do własnej szafki. Następnie poszłam do niej, aby zostawić niepotrzebne książki. W drodze do Sali od matematyki na kogoś wpadłam. ZNOWU! Na szczęście tym razem nie skończyło się to wylądowaniem na ziemi.

- Przepraszam. Zagapiłam się. – powiedziałam podnosząc kartkę z planem lekcji z podłogi.
- Nic nie szkodzi. Czekaj… Ty jesteś Jessica? – odpowiedział wyraźnie zdziwiony. Wtedy zorientowałam się, że to już drugi raz kiedy wpadam na Justina.
- Tak. A ty Justin no nie? Wiesz może gdzie mogę znaleźć salę od matematyki?
- Jasne. Zaprowadzę cię. Mam teraz lekcję na tym samym piętrze. – uśmiechnął się.
- Dzięki. – odwzajemniłam uśmiech.
- Wczoraj nie mieliśmy czasu pogadać. Więc… Skąd jesteś? – zapytał.
- Z Kanady a ty? – po wypowiedzeniu tego zorientowałam się, że bez sensu się spytałam więc dodałam – Pff! Co za głupie pytanie! Ty urodziłeś się tutaj. – spuściłam głowę zakłopotana.
- No może trochę. Ale nie masz racji. Nie urodziłem się tutaj. Jestem z Kanady tak jak ty. – uśmiechnął się – Ale mieszkam w Atlancie odkąd miałem 7 lat.
- Czyli mieszkasz tu już od… ?
- Pytasz się o wiek? – zaśmiał się – Od 11 lat. To znaczy, że mam 18 lat. – uśmiechnął się.
- Ohh… Czyli jesteś ode mnie starszy o rok. – uśmiechnęłam się, ale i zawstydziłam zadaniem poprzedniego pytania.
- Na to wychodzi. Ok., to jest twoja klasa. Do zobaczenia! – powiedział, gdy doszliśmy pod salę 102.
- Do zobaczenia! – uśmiechnęłam się.
Widziałam jak Justin idzie pod swoją salę i wita się z jakimiś 3 chłopakami, z którymi zapewne się przyjaźnił.

__________________________________________________________________
Ta dam! Rozdział 2! Nie wiem, myślę, że to co piszę jest straaaaaasznie nudne i beznadziejne, ale mam nadzieję, że chociaż wam się podoba. Nowy rozdział dodam zapewne jeszcze w tym tygodniu.

czwartek, 18 kwietnia 2013

Rozdział 1

„Jestem Justin, a ty?”


Właśnie wysiadam razem z mamą z samochodu i zaraz zobaczę wnętrze mojego nowego domu. Gdy weszłam do środka po prostu mnie zamurowało. Salon znajdujący się naprzeciwko wejścia był ogromny, a obok połączona była przestronna kuchnia. Po obejrzeniu dolnego piętra razem z moją rodzicielką udałyśmy się na piętro, gdzie znajdują się nasze sypialnie, a następnie rozdzieliłyśmy się idąc każda do własnego pokoju. Gdy weszłam do swojego kącika, w którym od dzisiaj będę spędzała większość czasu, zobaczyłam skromnie udekorowane wnętrze, ale wyglądało pięknie. Ucieszyłam się, że mama pomyślała o mnie i wybrała fioletową farbę do pomalowania ścian, za co jestem jej ogromnie wdzięczna. W pokoju znajdowało się wejście do mojej własnej łazienki.  Po obejrzeniu sypialni rozejrzałam się po reszcie pomieszczeń domu. Cały budynek był nowocześnie urządzony z przewagą stonowanych kolorów. Po zapoznaniu się z wyglądem  nowego mieszkania wróciłyśmy do samochodu po nasze bagaże i zaczęłyśmy się rozpakowywać. Po rozpakowaniu zaczęło mi się trochę nudzić. Spojrzałam na zegarek. Była dopiero 20:00 więc mogłam się jeszcze przejść po okolicy. Przebrałam się w zwykłe dżinsy, białą bluzkę z nadrukiem, na którą narzuciłam czarną, krótką, skórzaną kurtkę, a do tego nałożyłam czarne vansy. Wzięłam ze sobą swój telefon i zeszłam na dół, żeby powiadomić mamę, że wychodzę. Gdy byłam już na dole zawołała mnie mama, która siedziała nad swoim laptopem w salonie.
- Córeczko, właśnie dostałam pracę w jednej z gazet.  – uśmiechnęła się.
- Gratuluję mamo! A w jakiej? – odpowiedziałam jednocześnie uściskując mamę.
- Założę się, że ją kojarzysz zgaduj.
- No nie wiem. Nie każ mi zgadywać. Wiesz jak bardzo tego nie lubię. – robiłam się coraz bardziej niecierpliwa.
- W Teen Vogue.
- Aaaaa! To moja ulubiona gazeta! – krzyknęłam na cały dom.
- Wiem, wiem, dlatego właśnie 2 tygodnie złożyłam swoje CV do tej właśnie gazety. Wiedziałam, że się ucieszysz. – odpowiedziała uśmiechając się.
- O matko! To super! Będę czytać artykuły własnej matki w mojej ulubionej gazecie! – powiedziałam skacząc dookoła kanapy.
Moja rodzina jest całkiem bogata. Mama jest zawodowym fotografem oraz dziennikarką i w swojej karierze pracowała już w wielu popularnych gazetach, robiła wywiady z gwiazdami oraz przeprowadzała z nimi sesje zdjęciowe. Dzięki temu miałam okazję poznać niektóre z nich. Natomiast mój tata ma własny biznes w Kanadzie, dzięki czemu zarabia sporo kasy. Moim zdaniem pieniądze nie są ważne, ale fajnie jest wiedzieć, że mogę liczyć na rodziców, gdy chcę kupić sobie coś na czym bardzo mi zależy.
- A tak odchodząc od tematu to mogłabym wyjść i rozejrzeć się po okolicy? – spytałam po tym, jak już ochłonęłam nową wiadomością.
- Oczywiście tylko nie wróć późno. Pamiętaj, że jutro jest twój pierwszy dzień w szkole. – odpowiedziała.
- Nie martw się mamo, niedługo wrócę. Pa! – odpowiedziałam, a następnie wyszłam z domu, po drodze chwytając z haczyka przy drzwiach klucze.
Gdy już wyszłam nałożyłam słuchawki na uszy i słuchając muzyki zaczęłam iść przed siebie. W czasie spaceru dowiedziałam się, że całkiem blisko domu znajduje się mały sklepik spożywczy, niedaleko którego znajdował się przystanek autobusowy, z którego najprawdopodobniej będę się wybierać do szkoły. Po godzinie dostałam smsa:

Od Mama: Pamiętaj, że jutro musisz wcześnie wstać.

Czytając go nagle na kogoś wpadłam. Gdy podniosłam głowę zobaczyłam nad sobą chłopaka wyciągającego do mnie rękę. Podałam mu swoją i pomógł mi wstać. Był nieziemsko przystojny. Był to wysoki brunet z czekoladowymi oczami i pięknym uśmiechem.
- Przepraszam. To moja wina. Jestem Justin, a ty? – spytał nieznajomy.
- Nic się nie stało. Ja jestem Jessica. – odpowiedziałam onieśmielona jego nieskazitelną urodą.
- Jesteś nowa w mieście? Nigdy cię tu nie widziałem. – uśmiechnął się, przez co bardziej się zawstydziłam.
- Tak. Wprowadziłam się tu dzisiaj razem z mamą.
- To super! Wiesz co, muszę już lecieć. Umówiłem się z kumplem. Miło cię było poznać. Mam nadzieję, że jeszcze się zobaczymy. – mrugnął do mnie jednym okiem przez co ledwo stałam na nogach.
- Ciebie też. Pa!
- Pa! – i odszedł.
Jeszcze chwilę stałam w miejscu, ponieważ nie mogłam uwierzyć jak ktoś może być taki idealny. Po 15 minutach dotarłam do domu, powiadomiłam mamę, że wróciłam i poszłam do swojego pokoju. Spakowałam książki i inne potrzebne rzeczy do szkoły na jutro, pościeliłam łóżko, wzięłam piżamę z szafy i poszłam do łazienki wziąć prysznic. Po 20 minutach wyszłam i zobaczyłam, że dostałam smsa od mojej przyjaciółki z Kanady.

Od Roxi: I jak tam w Atlancie? :)

Do Roxi: Spotkałam dzisiaj na spacerze super przystojnego chłopaka. Nazywa się Justin. Mówię ci, po prostu BOSKI! A tak poza tym to boję się jutrzejszego dnia. Chciałabym, żeby w nowej szkole nie uważali mnie za nudną kujonkę…

Po chwili dostałam smsa z odpowiedzią.

Od: Roxi: OMG *.* Chciałabym go zobaczyć! Nie martw się, jesteś super dziewczyną. Muszą cię polubić!

Do Roxi: Mam nadzieję :( Ja już idę spać, nie chcę się spóźnić pierwsze dnia w szkole. Dobranoc :*

Od Roxi: Dobranoc :*

Odłożyłam komórkę na szafkę nocną, która stała obok łóżka i po kilku minutach zasnęłam.

__________________________________________________________________
No to macie pierwszy rozdział. Tak na marginesie to w tym opowiadaniu Justin nie jest sławny. Proszę o szczere komentarze. Będę bardzo wdzięczna :)

środa, 17 kwietnia 2013

Prolog

„Drogi pamiętniku…”


No więc tak… Moi rodzice właśnie się rozwiedli, przez co jestem strasznie nerwowa i czasami nie umiem opanować emocji. Moja mama, z którą mieszkam po rozstaniu, powiedziała, że to przez te wszystkie uczucia, które tłumię w sobie, ponieważ nie jestem zbyt otwarta, aby rozmawiać o moich problemach z innymi ludźmi, dlatego zaproponowała mi, abym zaczęła prowadzić pamiętnik. Twierdzi, że przelanie wszystkich myśli na kartki papieru pomoże mi przy zapanowaniu nad moimi emocjami. A właśnie, zaraz, zaraz… Nie powinnam na początku wpisu napisać coś w stylu „Drogi pamiętniku…”? Nigdy nie pisałam pamiętnika i nie sądziłam, że kiedyś zacznę i jak widać ten dzień w końcu nadszedł :) To może powiem tak ogólnie coś o sobie (tak na wszelki wypadek gdyby ktoś chciał przełożyć moje wypociny na książkę haha :D). Więc tak w skrócie: Jessica, lat 17, urodzona w Kanadzie, zamieszkała w Atlancie, piątkowa uczennica jednej z najlepszych szkół w mieście, po prostu zwykła – niezwykła nastolatka z poczuciem humoru. A tak, zapomniałam o wyglądzie! (to raczej nie istotne, ale…) Wysoka brązowooka brunetka, nie za chuda, nie za gruba (moim zdaniem nie mam do czego się przyczepić). Hmm… Co jeszcze? No tak! Zapomniałam wspomnieć, że do Atlanty wprowadzam się dopiero dzisiaj (właśnie jestem w drodze do nowego domu). Moja mama po rozwodzie chciała zacząć życie od nowa, więc musiałam pożegnać się ze wszystkimi przyjaciółmi i zgodzić się na wyprowadzkę z Kanady. Tydzień temu razem z mamą kupiłyśmy dom w całkiem cichym miejscu, co jest prawie niemożliwe w takim wielkim mieście, oraz złożyłam podanie do jednej z tutejszych szkół, gdzie bez trudu się dostałam. Mam tylko nadzieję, że zostanę tam dobrze odebrana. W poprzedniej większość osób chodzących do tej samej szkoły uważało mnie za nudną kujonkę i nikt nie zwracał na mnie szczególnej uwagi, a w rzeczywistości jestem zupełnie inna, o czym wiedzą moim przyjaciele :) Uważam, że ludzie nie powinni oceniać innych po tym jakie ktoś ma oceny. To, że dobrze się uczy nie znaczy, że siedzi w domu i całe po południe spędza siedząc nad książkami pozbawiony życia towarzyskiego – po prostu jest zdolny, co moim zdaniem jest bardzo pożyteczne w życiu. Jutro jest mój pierwszy dzień w szkole, życz mi powodzenia!

P.S. (nie wiem czy tak się pisze w pamiętnikach) Jak już wspominałam, to jest pierwszy raz kiedy piszę w pamiętniku i nie mam o tym zielonego pojęcia, nie wiem jak powinnam się za to zabrać, dlatego trochę namotałam i wygląda to jak jeden wielki chaos, ale myślę, że z czasem będę pisać coraz lepiej i bardziej zrozumiale :)

__________________________________________________________________
Jak widzicie wstęp jest napisany jak wpis do pamiętnika jednak pierwszy i następne rozdziały będę pisała normalnie. To mój pierwszy blog i kompletnie nie wiem jak się pisze opowiadania więc proszę o szczere komentarze o tym co źle robię, a co wam się podoba (o ile takie coś się znajdzie). Będę wdzięczna za każdy komentarz :)